Dmuchawce, latawce i wiatr: Goodyear Inflatoplane

To dopiero ciekawa koncepcja: dmuchany samolot. Ładujecie go w paczce na tył swojego ogromnego amerykańskiego station wagona i wywozicie w pole, gdzie dmuchacie kompresorem, usztywniacie linkami, podpinacie stery, instalujecie 40-konnego dwusuwa i lecicie.

Genialne i szalone. Może jestem konserwatywny (a nie posądzam się o to), ale chyba bałbym się do tego wsiąść. Co prawda planowano, by silnik pompował powietrze do wnętrza płatowca i utrzymywał ciśnienie 1,7 bara, ale wciąż nie budzi to mojego zaufania. Goodyear twierdził, że Inflatoplane mógł przyjąć nawet sześć postrzałów i nie stracić sztywności przez upływ powietrza. Wciąż nie kupuję. Oczami wyobraźni widzę, jak po przekłuciu powłoki pilot i „maszyna” lecą w stronę gleby przy akompaniamencie efektu dźwiękowego z kreskówki.

Wyprodukowano 12 prototypów dla amerykańskiej armii, a sam projekt zajął 12 tygodni od pomysłu do wdrożenia. To musiała być dopracowana konstrukcja! Produkcja tych 12 sztuk trwała od 1955 do 1962 roku, a testy aż do 1973 roku. Zaprojektowano dwie wersje, jedno- i dwuosobową. Ta druga miała dysponować silnikiem o szalonej mocy sześćdziesięciu koni mechanicznych. Nie obyło się bez wypadku – jeden Inflatoplane spadł podczas lotu testowego, gdy jedna z linek sterowych wyskoczyła z mocowań, całkowicie blokując stery. Bez szans na wyjście z zakrętu przechylenie samolotu pogłębiło się, aż skrzydło złożyło się na pracujący silnik. Pilot został uderzony przez aluminiową końcówkę skrzydła i stracił przytomność. Nie przeżył tego lotu.

Mimo długiego procesu testowego, pomysł się nie przyjął. Goodyear został przy produkcji sterowców i opon. Może to i dobrze. Gdybyście mieli ochotę zobaczyć takie cudo, Smithsonian Institution w Waszyngtonie posiada jeden na stanie.

Tagi:
Kategorie: