Dachschund: Porsche 911 Troutman-Barnes

Dziś klienci pożądający sportowego sedana mają jak pączki w maśle – wybór jest wręcz szalony. Chcecie długiego Astona? Firma z Gaydon od dawna oferuje jamnikowatego DB9, czyli Rapide. Jesteście fanami włoskiego sznytu? Poczujecie się jak Silvio Berlusconi w Maserati Quattroporte. Jeśli lubicie niemieckie techno, Mercedes-Benz, BMW i Audi kuszą Was z witryn swych salonów. Także Porsche ma w swojej ofercie Garb… Panamerę. Co jednak, jeśli chcieliście sportowego sedana w 1967 roku i Jaguar S-Type Wam nie odpowiadał?

Przed takim życiowym problemem stanął amerykański biznesmen, dr William Dick, dealer Porsche z San Antonio w Teksasie. Chciał sprawić swojej żonie niespodziankę na święta i urozmaicić domowy park maszynowy (a ten był imponujący: kilka Porsche, po jednym Ferrari i Rolls-Royce’ie) przez dodanie rodzinnego samochodu. Były lata sześćdziesiąte i nikt nie myślał o pakowaniu swej rodziny do SUVa o prezencji kiosku ruchu, ale też dr Dick nie chciał niczego monumentalnego. Lubił swoje Porsche, a że producent z Zuffenhausen nie oferował sedana, postanowił skroić 911 pod swoje potrzeby.

William wysłał zapytania do firm karosujących, ale praktycznie nikt w USA nie był zainteresowany tak kuriozalnym wówczas pomysłem, jak zmiana tylnosilnikowego i tylnonapędowego Porsche w czterodrzwiowy samochód. Projektem zainteresowała się manufaktura Troutman-Barnes z Kalifornii, której mechanicy wkrótce wzięli na warsztat nowiutkie 911 S z 1967 roku i rozerżnęli je na pół.

Prace były naprawdę szeroko zakrojone i na wspawaniu pół metra karoserii się nie skończyło. Zbudowano zupełnie nowy słupek B, a także C, gdzie zawieszono tylne drzwi. Tak, na słupku C – otwierano je pod wiatr, ich klamkę wstawiono tuż za klamką drzwi przednich, a całość sprawiała nieco wrażenie dwudrzwiowej lodówki. Dlaczego zdecydowano się na kurołapy? Bo tylne drzwi to bliźniaki przednich, jedynie skrócone. Z tyłu wstawiono dwa niezależne fotele, obito je skórą, karoserię pomalowano na zielono i postawiono na nowych, ociekających chromem felgach. Wnętrze doprawiono pełną elektryką.

Rzut okiem na wnętrze.

Samochód kosztował więcej niż Rolls-Royce. Mam nadzieję, że pani Dick była zachwycona.

Tagi:
Kategorie: