Awangarda granicząca z brzydotą. A może to już za granicą? Dziw bierze, że w tak konserwatywnym miejscu, jakim było Imperium Brytyjskie w latach pięćdziesiątych, ktoś wpadł na pomysł, żeby jednocześnie z bombowcem o niespotykanej dotychczas aerodynamice spróbować wcisnąć na rynek jego cywilny odpowiednik. Ówcześni inżynierowie Handley Page’a oprócz wymaganej biegłości w cyferkach, mieli jeszcze odrobinę…
Powietrze
Po anulowaniu produkcji V-1000 i VC.7, dyrektor zarządzający Vickersa, George Edwards rzekł, że oto oddano Amerykanom bez walki cały światowy rynek dużych odrzutowców. Patrząc na dalsze koleje losów brytyjskiego lotnictwa cywilnego, nie sposób się z nim nie zgodzić. Prototyp V-1000 był ukończony w 80% w momencie anulowania zamówienia przez RAF.
Autorem tytułu jest mój szanowny rodziciel, sięgający po pilota od telewizora po obejrzeniu, w jego opinii, miałkiego filmu katastroficznego jakich powstało wiele od lat siedemdziesiątych. Jednak tuż przed napisami końcowymi na ekran wjechała plansza: FILM OPARTY NA PRAWDZIWYCH WYDARZENIACH.
René wyrysował plany swojego silnika strumieniowego w 1938 roku, a nad pracami rozwojowymi pochyliła się wytwórnia Breguet Aviation. Wszyscy wiemy, jak potoczyła się historia świata zaraz potem, toteż prace projektowe wydłużyły się znacząco i były prowadzone w tajemnicy przed Niemcami (tu puścić temat z ‘Allo, ‘allo).
Mam dla Was gratkę: plany, plany i jeszcze raz plany. Pochodzą od Fokkera, który zwykle parał się samolotami regionalnymi. Tutaj mamy interesujący typ ich koncepcji, mający wozić pasażerów i fracht przez Atlantyk, a także na trasach KLMu z Holandii do Indonezji.
Wyzłośliwiałem się kiedyś, że projektanci ChAI Awiawnito-3 nie wiedzieli ile samolot ma mieć kabin i ile silników. Okazuje się, że w latach trzydziestych chyba nie była to jeszcze powszechna wiedza, bo gafa w tym zakresie przytrafiła się nawet pionierowi. Oto Bleriot 125, dzieło słynnego Louisa.
Muszę częściej robić takie przeglądy, reklamy lotnicze to kopalnia wiedzy. I ubaw po pachy.
Był taki moment we wczesnych latach osiemdziesiątych, gdy admiralicja US Navy nieśmiało ogłosiła zapotrzebowanie na samolot, który przewiózłby kilka ton zaopatrzenia i parę osób z lądu na lotniskowiec i odwrotnie. Oto co z tego wyszło.
Czyżby Nevil Shute przewidział problemy Cometa zanim się zdarzyły? Problemy, o których inżynierowie Boeinga powiedzieli, że gdyby de Havilland nie udostępnił im wyników swoich badań, zdarzyłyby się w Seattle? Dajcie mi tu muzykę z Archiwum X, dzwońcie po Muldera!
Co to były za czasy, cztery silniki w samolocie dyspozycyjnym. Dziś niektórzy przebąkują o zastosowaniu pojedynczego…

