Nietypowe potrzeby rodzą radykalne pomysły. Rozwój Space Transportation System kosztował Stany Zjednoczone mnóstwo pieniędzy, zajął mnóstwo czasu, ale ostatecznie NASA doszła do konsensusu jak ich wahadłowiec powinien wyglądać. Kosmolot o aerodynamice cegły znamy wszyscy, podobnie jak specjalnie przygotowane Boeingi 747, które dostojnie woziły wahadłowce na barana. Samolot ten ledwo zmieścił się na podium w konkursie na projekt maszyny, która miały wozić części i sam wahadłowiec. Rzucimy teraz okiem na samoloty, które miały stać się zapleczem STS, ale nigdy nie powstały.
![](http://fajnysprzetbiodra.pl/wp-content/uploads/2019/10/DSC_3101-747-SCA-N905NA-Discovery-left-side-take-off-l.jpg)
Najpoważniej (co szokujące dla każdego, kto choćby rzuci okiem na rysunki) brano pod uwagę pierwszy z tych projektów. Conroy Virtus, bo o nim mowa, był sygnowany nazwiskiem Johna „Jacka” Conroya, weterana branży lotniczej i speca od przerabiania Boeinga 377 na samolot do przewozu dużych towarów. Był tak skuteczny, że rozproszone po Europie zakłady Airbusa przez długie lata korzystały z jego Super Guppy do przenoszenia części A300. Mawiało się wręcz, że każdy Airbus pierwszy lot zalicza na skrzydłach Boeinga.
Jack ochoczo wziął się do pracy, przedstawiając chyba najambitniejszy z projektów, jaki wpadł mu do głowy. Do przewozu i testów ważącego prawie 80 ton wahadłowca narysował ogromny (140 metrów rozpiętości, 375 ton maksymalnej masy startowej), dwukadłubowy, czterosilnikowy samolot o idealnie prostym płacie. Maksymalna prędkość nie oszałamiała, wynosiła raptem połowę tego, czego spodziewalibyśmy się po odrzutowcu (niecałe 500km/h). To nieważne. SPÓJRZCIE NA NIEGO! Dwa kadłuby od B-52 spięte deską do prasowania!
W NASA chyba mieli dobry humor, bo wzięli Virtusa na warsztat i przebadali w tunelu aerodynamicznym w Langley. Ogromnym plusem takiego projektu była możliwość przewożenia dowolnie wielkiego frachtu podwieszonego pod płatem zamiast wahadłowca. Mógł to być zbiornik paliwa, rakiety nośne, a także specjalnie przygotowany zasobnik do innych zastosowań. Wynoszenie rakiet w sposób podobny do nieodżałowanego Stratolauncha najpewniej też znalazłoby się na liście. Planowano wykorzystanie silników JT9D z 747 dla ograniczenia kosztów. Tak, rzut okiem na Virtusa i od razu widać, że patrzyli na koszty. Nic dziwnego, że coś o tak dyskusyjnej aerodynamice latałoby tak powoli…
Dlaczego więc projekt ów upadł? Cóż, pomijając jeszcze większe oszczędności, jakie generowało odkupienie starego 747-100 od American Airlines i dołożenie kilku spawów, spróbujcie znaleźć pas startowy dość szeroki, by zmieścić tego potwora. Jest jeszcze możliwość, że po prostu w NASA wytrzeźwieli.
Zanim ktokolwiek powiedział Lockheedowi, że impreza w NASA się skończyła, także oni postanowili zmierzyć się z pomysłem Conroya. W ich przypadku (i po Virtusie, który bije wszystko) nie ma już niespodzianek, jest to po prostu zdwojony C-5 ze szparą na wahadłowiec pośrodku. Inżynierowie NASA stwierdzili jednak, że jak mają szaleć, to wolą Conroya, a jak oszczędzać, to może coś mniej skomplikowanego. Lockheed pokazał więc zwykłego C-5 z dodatkowymi spawami na plecach, by móc wozić wahadłowiec na barana, jak ostateczny 747 SCA. Boeing miał jednak tę przewagę, że samoloty były tanie jak barszcz, bo z wtórnego rynku, do tego były niższe, co pozwalało zabudować mniejszą aparaturę do mocowania wahadłowca.
Do Jacka Conroya jeszcze wrócimy. Robił maszyny którym (i od których) puchła głowa!
Tymczasem w ZSRR…
Testowego Enterprise’a nosili i zrzucali, a OK-GLI (Орбитальный корабль для горизонтальных лётных испытаний, orbitalny statek do poziomych testów w locie) radził sobie sam.
Amerykańskie wahadłowce przeszły tyle zmian koncepcji, że po drodze nabyły, a potem zgubiły silniki odrzutowe dla oszczędności na masie. OK-1K1 Buran, ten który był w kosmosie, również nie posiadał silników odrzutowych, ale dla uproszczenia testów OK-GLI dostał 4 sztuki AL-31, by nie wymagał wynoszenia przez Mriję.
To trochę jak ta miejska legenda o amerykańskich długopisach piszących w nieważkości i pod wodą i Rosjanach używających ołówków. Rosjanie wygrali w brzytwę Ockhama.
![](http://fajnysprzetbiodra.pl/wp-content/uploads/2019/10/8lejY9u-1024x399.jpg)