(Ciężkie) żywoty wizjonerów – bezskrzydłowce Hortona

Powiem Wam (no, napiszę), że bywają takie dni, że za którą konstrukcję bym się nie zabrał, w jej powstaniu palce maczał Howard Hughes. Ciągle przewija się gdzieś w tle. Dziś wraca, ale nie tylko jako czynnik wzbudzający rozwój lotnictwa, ale i jako ten, który rozwój tej konkretnej konstrukcji zakończył. Z przytupem. Poznajcie dzisiejszego bohatera, Williama Hortona.

William Horton, zanim zapuszkowali go za nic…

Horton ponoć dążył do skonstruowania latającego samochodu. Usunął więc zbędne elementy płatowca, stawiając na płaski, dość wąski kadłub narysowany w taki sposób, by sam generował siłę nośną wystarczającą do lotu. Uzyskał tym samym kształt nieco podobny do niektórych testowanych wiele lat później koncepcji brył wyporowych dla wahadłowca Space Transportation System. Po drodze samolot urósł i pojawiły się plany budowy jeszcze większej wersji. Projekty Hortona reklamowane były jako samoloty bez skrzydeł. Miały je jednak, tyle że wysuwane do startu i lądowania, jak klapy w zwykłych samolotach.

Horton 01

Zanim jednak powstał mniejszy 01 i większy 02, William Horton napotkał na typowy dla młodego inżyniera problem: nie dysponował funduszami do skonstruowania swoich prototypów. Uśmiechnął się więc do Howarda Hughesa, znanego wszem i wobec entuzjasty lotnictwa, o trochę pieniędzy dla uruchomienia produkcji. Howard rzucił okiem do szuflady i wyjął spod notesu z telefonami plik banknotów. Prace wkrótce ruszyły.

Dwumiejscowy Horton 02 był gotowy w 1954 roku. Niektóre podzespoły, jak silniki i podwozie, pochodziły z Cessny UC-78 Bobcat.

Dawca organów, UC-78

Źródłem napędu były dwa silniki tłokowe Jacobs o mocy 245 KM. 02 wzniósł się w powietrze raz i przeleciał około 300 metrów nad pasem startowym.

Po oblocie Howard Hughes nabrał apetytu i zaczął wygryzać projektanta z jego własnego wynalazku – chciał wyłączności na patenty i produkcję, widząc w konstrukcji Hortona pomysł na samolot transportowy dla rynku cywilnego i wojska. Siłą rzeczy Will Horton nie chciał dać się usunąć z własnego przedsięwzięcia. Doszło do rozłamu, Horton został pozwany i nawet trafił do więzienia za rzekomy przekręt giełdowy – miał emitować akcje swojej firmy i reklamować samolot, który nie latał, mimo zeznań gapiów i istnienia zdjęć, które świadczyły, że 02 faktycznie wzniósł się w powietrze. Jest to podobna sytuacja do tej, jaka zaledwie kilka lat wcześniej spotkała Prestona Tuckera, producenta samochodu Tucker 48, który został pozwany za emisję akcji i samochodów, które miały nie istnieć, mimo wyprodukowania pierwszej (i ostatniej) serii 50 sztuk. Tucker wybronił się przed sądem, ale zbankrutował i stracił interes. Horton nie miał tyle szczęścia.

Ostatecznie Hughes przejął jedyną kompletną sztukę 02 i drugą częściowo ukończoną, po czym obie zniszczył, a z projektu Hortona nic więcej nie wyszło. Małostkowość to straszna cecha, Howardzie. Może to jakiś rodzaj karmy, w końcu Horton, tak jak Hughes swoim H-4, wykonał tylko jeden krótki lot…

Kategorie: