Wczoraj Airbus A321 linii Ural Airlines wylądował w polu kukurydzy po zderzeniu ze stadem ptaków. Z 233 osób na pokładzie 74 zostało tylko lekko rannych. Pola kukurydzy i zboża wszelakiego mają dziwną tendencję do przyciągania samolotów. Dziś przypomnę Wam jedną z bardziej spektakularnych historii z tym związanych. Samolot ów otrzymał przydomek „Cornfield Bomber”, czyli Bombowiec…
Powietrze
Dzięki jednemu z czytelników mogę dziś nieco uaktualnić wpis o Waszej ulubionej latającej rozdymce. Dziś wracamy do Howarda DBA.
Miał wszystko, by znaleźć miejsce na rynku. Odpowiedni moment. Osiągi. Zaplecze produkcyjne. Szałowy wygląd. Pojechanego i napalonego klienta na telefonie. Avro Canada, rządzie Kanady, jak można to było tak spier…?
Stałym czytelnikom Rolls-Royce Nene wyda się już starym znajomym. Spod skrzydeł (no, brzucha) niedoszłego F.26 Phantoma i doszłego, eksperymentalnego Vickersa Nene Vikinga, powraca teraz do testów u innego brytyjskiego producenta: Avro.
Samolot wydaje Ci się, szanowny czytelniku, znany, ale nazwa wskazuje na coś zupełnie innego? Nie przecieraj oczu ze zdziwienia, to tylko amerykański przekręt przetargowy.
Jeśli komuś Nene Viking śmierdział malizną, tutaj ma sprzęt o oczko większy i do tego całkiem wdzięcznie wyglądający. Vickers 663 Tay Viscount bił wczesne typy pasażerskich odrzutowców, takich jak de Havilland Comet jeśli chodzi o zwinność w locie i prędkość wznoszenia. Tay Viscount – zapomniany zwycięzca?
W późnych latach czterdziestych producenci lotniczy prześcigali się w podwieszaniu novum, jakim był silnik odrzutowy, do swoich samolotów. Nieważne, że płatowiec był prosty jak drut i pierwotnie napędzały go dwa sapiące tłokowce – na eksperymentalny się nada, doświadczenie się pozbiera, zobaczymy jak będzie.
Spotterzy często kręcą się w okolicy lotnisk, by uchwycić ciekawe ujęcia samolotów przy starcie i lądowaniu. Jim Meads polował na coś ciekawego, ale tego dnia wiało nudą. Wreszcie usłyszał huk silników i przymierzył się do foty ciągnika na tle podchodzącego samolotu. No to się doczekał…
Kiedy już myślałem, że poznałem wszystkie dziwactwa i aerodynamiczne gusła spod szyldu Consolidated and Vultee (latające samochody, turbośmigłowe pionowzloty, latająco-strzelające beczki), w moje ręce wpadł ON. Convair Model 6, dziecko upojnej nocy XC-99 i YB-60.
Trendsetterzy miewają pod górkę. Dziś przeczytacie o modelu, który nieco zaginął w bogatym portfolio Douglasa, nawet bardziej niż DC-5. Stało się tak głównie przez recykling jego nazwy i swoiste wydziedziczenie przez matecznik. Może to przez pomoc Japończykom w prowadzeniu wojny przeciw USA?

