Tak to można wozić dzieci do szkoły: Bertone/Lamborghini Genesis

Ten projekt uświetnił Salon Samochodowy w Genewie w roku 1988. Pochłonął ponoć niebotyczną ilość 30 tysięcy roboczogodzin by powstać, ale efekt jest konkretny. Przed Wami napędzany dwunastocylindrowym silnikiem pochodzącym z Countacha… minivan.

Pomyślcie tylko: jest przełom lat osiemdziesiątych i dziewięćdziesiątych, słoneczna Italia, względnie samo południe Francji. Wasz syn lub córka czeka na odbiór pod prywatną szkołą, skąd dalej pojedzie na kucyki, czy inne niezbędne szeregowemu dziecku zajęcia pozalekcyjne. Koledzy niespiesznie wsiadają do akwarium, jakim był Espace pierwszej generacji (bo podjechała po nie gosposia), lub na zaplecze Mercedesa W126 i zagrywają się w Super Mario Land na świeżo nabytym gameboyu. Wtedy na horyzoncie pojawiacie się Wy.

WY.

455 koni mechanicznych ryczy spod maski Waszego samochodu. Z głośników atakuje Giorgio Moroder. Samochód staje przed szkołą, szczęki zebranych opadają, drzwi podnoszą się ku niebu. Oto Wy w waszym nowym Lamborghini Genesis. Koledzy dzieciaka przyklejają się do szyb Espace’a i marzą o tym, by widlasta dwunastka zagościła i w ich wozie. Nawet o wiele późniejszy Espace F1 miał o dwa gary mniej, nawet jeśli był mocniejszy.

Samochód postawiono na skróconej platformie Lamborghini Espady, pozostawiając jej 2650 milimetrowy rozstaw osi, przy całościowej długości Genesisa sięgającej 4,5 metra. Szerokość była pokaźna, bo wynosiła dwa metry. Pod czerwoną karoserią kryło się pięć obrotowych foteli w trzech rzędach – pasażer środkowego rzędu siedział sam. Skrzynia biegów pochodziła od Chryslera, ówczesnego właściciela Lamborghini, a był to trzybiegowy automat TorqueFlite o bardzo długich przełożeniach, co w oczywisty sposób odbiło się na osiągach. 455 konny samochód nie był aż tak zrywny jak jego sportowy krewniak, choć przy jego gabarytach i masie (1800kg) i prezencji, raczej nikt się tego nie spodziewał. Nie oznacza to, że jest powolny, sprint do setki zajmował 5,6 sekundy. Maksymalna prędkość ucierpiała najbardziej, skrzynia biegów ograniczyła ja do 182 km/h. Countach LP5000S który był dawcą organów osiągał setkę w 4,9 sekundy i niecałe 300 km/h prędkości maksymalnej. Ciekawe czy oba paliły tyle samo, prawie 30 litrów na sto kilometrów w mieście.

Najbardziej w nim podoba mi się fakt, że kierowca i pasażer z przodu siedzą na silniku. Dwunastocylindrowy ogórek. Po zakończeniu produkcji Lamborghini LM-002 vel RamboLambo fabryka miała moce przerobowe, by wydać kilkaset sztuk dla bogatych i ekscentrycznych, ale Genesisa nie skierowali do produkcji. Tyle pracy i nawet krótkiej serii nie zbudowali. Co na to xięgowi?

Jestem fanem tych felg.
Kategorie: