Mam trzeci silnik i nie zawaham się go użyć: Britten-Norman BN-2A Trislander

Zagadka: co robi mały producent mając samolot, który chciałby powiększyć, ale wymiana silnika na mocniejszy spowoduje mnóstwo problemów z konstrukcją skrzydła? Odpowiedź nasuwa się sama – dołożyć trzeci. Tak zrobił Britten-Norman, Brytyjski producent bardzo udanego BN-2 Islandera.

Lata na tyle powoli, że wykorzystywano go jako platformę do nagrywania Tour de Pologne w tym roku w miejsce zwykle używanego śmigłowca.

Islander sprzedawał się bardzo przyzwoicie – jest wciąż w produkcji mimo pierwszego lotu w 1965 roku, wyprodukowano już prawie 1300 sztuk. Zabiera na pokład 9 pasażerów, przeleci około 1400km, wystartuje i wyląduje nawet w polu, czy na plaży – jest więc lubiany przez małe linie działające jak odpowiednik naszych dawnych PKS-ów na małych wysepkach dawnego Imperium Brytyjskiego. Tęgie głowy w Britten-Norman ulepszały swój samolot przez cały okres produkcji – nawet dziś knują jak go zelektryfikować, by latał zupełnie bezemisyjnie. Aktualna długotrwałość lotu na bateriach to 30 minut, wystarczająco na krótkich dystansach pomiędzy wysepkami które obsługuje. Ciekawe, czy mają jakiś spalinowy agregat, gdyby brakło prądu w locie.

W latach siedemdziesiątych wyzwania konstrukcyjne rozwiązywało się inaczej. Brakuje mocy? Dołożymy silnik. Gdzie, jak samolot ma dwa? Dawniej tłokowe trzysilnikowce miały środkowy silnik w nosie – idealnie w osi samolotu, łatwy do obsługi, generalnie w idealnym miejscu.

Nie!, zakrzyknęli w Britten-Norman. Teraz modne są Lockheed L-1011, McDonnell Douglas DC-10, one mają trzy silniki i silnik jest w ogonie. Trzeba iść za postępem! I poszli…

Na pierwszy rzut oka BN-2A, ochrzczony Trislanderem (Przedrostek tri- jak trzy i Islander, marketing w działaniu!) wygląda cokolwiek kuriozalnie. Silnik jest przed statecznikiem pionowym, kadłub wydłużono przed płatem, by wyważyć to ustrojstwo. Wyciągnięto też nos maszyny, by powiększyć pojemność bagażową.

Dziwny wygląd nie odbiera mu jednak właściwości użytkowych – może wystartować z dowolnego pola, o ile jest go nie mniej niż 500 metrów. Przewiezie 16-17 osób na odległość 1600km, do tego doskonale się prowadzi przy niskich prędkościach. Produkowano go przez 10 lat i zakończono wytwarzanie po 72 egzemplarzach w 1980 roku, ale przynajmniej był dowodem na to, że świat wciąż lubi odrobinę szaleństwa.

Kategorie: