Stairway to Heaven: Scaled Composites M351 Stratolaunch

Przez chwilę było miło. Stratolaunch wzniósł się w powietrze, była feta, wywiady i wizyty w zakładach pracy. Niestety, od momentu kiedy popełniłem ten wpis, Stratolaunch Systems raczyło upaść i wystawić wszystkie swoje zasoby na sprzedaż. Czy coś z tego dalej będzie, czy nie, okaże się w najbliższym czasie. Nie umniejsza to pozycji M351 na pierwszym miejscu podium w wyścigach o największą rozpiętość.

Burt Rutan to szalenie zdolny i uznany inżynier. W 1982 roku założył firmę Scaled Composites i od wtedy zaprojektował dziesiątki, jeśli nie setki rewolucyjnych i nietypowych maszyn, jak VariEze, Boomerang, czy Beech 2000 Starship. To on zaprojektował Rutan Voyagera, pierwszy samolot który wraz z dwuosobową załogą okrążył Ziemię bez międzylądowania, na jednym zbiorniku paliwa. Było to w 1984 roku.

Rutan Voyager.

W 2006 wydał na świat Virgin Global Flyera, którym Steve Fosset dokonał tego samego, ale w pojedynkę. Dziś Burt ma 75 lat i choć jest na emeryturze, ciągle projektuje. Jego firma jest zwycięzcą Ansari X-prize za wysłanie lotem parabolicznym w kosmos SpaceShipOne. Scaled zbudowało też SpaceShipTwo i towarzyszące obu samoloty nosiciele – White Knight One i Two. Widząc potencjał w konstrukcji tych ostatnich, projektanci skupili się na ogromnym samolocie, z którego można by tanio wysyłać w kosmos niewielkie rakiety. Niewielkie oznacza takie do masy całkowitej równej 250 ton. Oto Scaled Composites M351 Stratolaunch, który w sobotę 13.04.2019 roku wystartował do pierwszego lotu. Twórcy nadali mu imię Roc, od mitycznego orła z podań arabskich, który ponoć mógł podnieść słonia w powietrze.

Obyci z serią Stairway To Heaven dostrzegą zasadnicze podobieństwa do Conroya Virtusa, niedoszłego i nieodżałowanego nosiciela wahadłowców Space Transportation System. Tutaj mamy dwa kadłuby, sześć silników (też z 747, tym razem -400), 73 metry długości, 117 rozpiętości, 15 wysokości. Kawał samolotu. Prędkość maksymalna też jest dość prezentowalna, wynosi godne 850 km/h. Prawy kadłub mieści kokpit i pilotów, lewy zaś nie jest hermetyzowany i gości awionikę. Wiele systemów jest wprost przeszczepionych z Boeinga 747-400: podwozie główne, elektronika, wyposażenie kokpitu. Załadowany Stratolaunch wymaga 3700-metrowego pasa startowego i będzie mógł wysłać rakietę Pegasus z 6-tonowym ładunkiem na niską orbitę okołoziemską, inne rakiety o podobnej konstrukcji lub też rozwijany przez Sierra Nevada Corporation wahadłowiec Dream Chaser wraz z załogą. Maksymalna masa startowa to niecałe 590 ton.

Render przedstawiający możliwe ładunki Stratolauncha, Dream Chasera na nim nie ma.

Wraz z pierwszym lotem Stratolauncha pewien samolot stracił miano tego naj-. Jest to Hughes H-4 Hercules, zwany Spruce Goose, świerkową gęsią. Był zrobiony z drewnianego kompozytu, ale nie ze świerku, a z brzozy. Amerykańska prasa miała gdzieś takie szczegóły. H-4 był od 1949 roku samolotem o największej rozpiętości z wszelkich oblatanych maszyn – wynosiła ona 97,5 metra. Hughes zbudował go na zlecenie USAAF, ale na Drugą Wojnę Światową Hercules się nie załapał. Nie do końca wszyscy zgadzają się też, że był samolotem – odbył tylko jeden krótki lot na wysokości 20-30 metrów nad wodami zatoki Los Angeles i wylądował po przebyciu mili. Nie opuścił wówczas efektu przyziemnego i są tacy co twierdzą, że był to raczej protoplasta ekranoplanów.

Hughes H-4 podczas swojego jedynego lotu. Nie bądź smutny, 70 lat na szczycie to kawał czasu w tym biznesie!

Jego historia, jak wszystkie związane z Hughesem, jest za krótka na notkę w cudzym wpisie, wrócimy więc do niego innym razem. Tymczasem nacieszcie oczy nowym królem rozpiętości na niebie. Tylko mu nie mówcie, że brzydki, będzie mu przykro.

Byłoby miło zobaczyć go jeszcze w powietrzu. Nie mają farta te duże samoloty…
Kategorie: