To nie Punto, to jego fajniejszy kuzyn: Bertone Punto Racer

BYŁ ŚWIAT, gdzie odpowiedzią na pytanie „jaki samochód?” nie był SUV. GDZIE opłacało się produkować małoseryjne śmiesznostki ku uciesze nielicznych klientów, nie inwestorów. GDZIE prosty, miejski samochód mógł stać się bohaterem plakatów. Witajcie w świecie LAT DZIEWIĘĆDZIESIĄTYCH.

Wyłączając już tryb lektora zwiastunów filmowych, przejdźmy do mojego katalogu zdjęć Fiata i rzućmy okiem na dzisiejszego bohatera.

Oto on, Bertone Punto Racer.

Prawda, że uroczy? Pochodził z czasów, gdy to Fiat Punto stanowił odpowiedź na wszystkie motoryzacyjne pytania. Śmiejecie się? Spójrzcie na statystyki sprzedaży. Przez 5 lat na rynku sprzedało się ich prawie 3,5 miliona, ale to był czas, kiedy Fiat wiedział co robi i sprzedawał jakieś samochody. Gdy Punto pojawiło się na rynku w 1994 roku, Europa sfiksowała na jego punkcie. Projektowany pod numerkiem 176 (Fiat wciąż używa swej wewnętrznej numeracji, widać więc ile projektów było po drodze od naszego 125p i 126p) otrzymał tytuł Samochodu Świata 1995, wygrywając z VW Polo. Nowoczesna (dla niektórych – ponowoczesna) bryła narysowana przez Giorgietto Giugiaro i występowała w trzech wersjach nadwoziowych: jako trzy- i pięciodrzwiowy hatchback i dwudrzwiowy kabriolet, którego składaniem parał się Bertone, bo akurat taki miał czas w swym życiu, że oprócz rysowania konceptów i budowania prototypów montował kabriolety dla popularnych marek (tuż obok składała się Astra F bez dachu).

Podziwiajcie, zanim zardzewieje.

To właśnie Bertone eksperymentował z Punto dalej, by podpowiedzieć Fiatowi co jeszcze można wyklepać z poczciwej budy samochodu miejskiego. Jednym z efektów tego eksperymentowania jest Punto Racer. Dwudrzwiowe coupe (nawet nie hatchback) o laminatowym dachu, mocno poszerzone względem kabrioletu na którym powstało, pędzone było 136-konnym 1.4 z Punto GT. Ten ostatni robił setkę w mniej niż osiem sekund, więc jak na owe czasy był całkiem żwawym kawałkiem blachy.

Fiat podumał, najpierw trochę chciał, a potem zrezygnował. Może bał się wewnętrznej konkurencji z Fiatem Coupe lub Barchettą. Tak, czy inaczej Punto Racer został jeno ciekawostką. Szkoda. Byłby obok Pandy 100hp jednym z ciekawszych małych samochodów Fiata (nie wliczam w to trzmieli Abartha na bazie 500, one jak dla mnie roztaczają wokół siebie aurę wypadku na zakręcie przy 200 km/h). Dziś żadna firma koncepcyjna czy karoseryjna nawet pewnie by do Fiata nie podeszła z takim pomysłem, chyba że na bazie 500 albo Ducato, bo te akurat czasem ktoś chce. Tanie coupe na bazie tureckiego Tipo ze 180-konnym T-jetem? To by dopiero była konstrukcja.

Tagi:
Kategorie:

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *