Fiat Coupe, samochód-instytucja, do którego wzdychało wielu wielbicieli motoryzacji w latach dziewięćdziesiątych. Było to niepojęte, że Fiat potrafił w tym czasie zbudować przystępne coupe pędzone pięciocylnindrowcem z turbo, do tego wyglądające jak małe Ferrari. Były to jednak inne czasy niż teraz, kiedy romantyzm wciąż liczył się przy projektowaniu samochodów i z prospektów reklamowych zerkały projekty, które człowiek pragnął mieć, a nie takie, które marketingowcy twierdzą, że człowiek chce mieć. No, ale to jak z aktualnym radiem: mówią co dobre i grają aż Wam się spodoba…
Chris Bangle pracował w Centro Stile Fiat zanim zaczął projektować dla BMW samochody, które, w opinii jednego ze znanych mi miłośników bawarki powstały po to, by straszyć dzieci. Był to początek lat dziewięćdziesiątych i spod jego ręki wyszły takie modele jak ówczesne, zbudowane na Tipo, Bravo i Brava, a także Coupe. Z tego ostatniego Chris jest ponoć najbardziej zadowolony i w 2014 roku ochoczo wziął udział w spotkaniu z okazji 20-lecia modelu w Turynie.
Zanim Fiat Coupe stał się, jak ochrzciła go rodzima prasa, małym Ferrari, przeszedł długą i pełną rywalizacji drogę. Fabryka Pininfariny doświadczyła luzów przerobowych końcem lat osiemdziesiątych po tym jak Cadillac Allante po cichutku zniknął z portfolio amerykańskiej marki. Platforma Tipo (dokładnie: Tipo Due) dawała spore możliwości dopasowania do potrzeb różnych przednionapędowych samochodów, więc była idealną podstawą dla nowego, popularnego coupe. Bangle został wezwany do biura Pietro Tronville’a, twórcy Uno, który swego czasu wprowadził Chrisa do Fiata, by otrzymać propozycję narysowania nowego samochodu. Jedyną kontrofertą byłyby modele proponowane przez samą Pininfarinę.
Później nastąpił festiwal różnych prototypów i konceptów przedstawionych na zdjęciach w galerii poniżej. Ostatecznie Bangle wygrał tę potyczkę, choć Pininfarina nie odeszła z niczym – projekt wnętrza i produkcja samochodu przypadła właśnie tej firmie.
Inspiracją Bangle’a były Ferrari i Bizzarini, ale również Ford GT40. Ile z tych inspiracji przeniosło się na gotowy produkt możecie ocenić sami, ale muszę przyznać, że o ile jestem wielkim fanem tego, jak Coupe wyglądało, tak jedna z propozycji Pininfariny również ma moją „okejkę”. W sumie nie ma tego złego – ten kształt dotarł później do produkcji w formie Peugeota 406 Coupe.