Jeśli komuś Nene Viking śmierdział malizną, tutaj ma sprzęt o oczko większy i do tego całkiem wdzięcznie wyglądający.
Dziś zajmiemy się kolejnym silnikiem Rolls-Royce’a – Tay, a konkretnie RB.44 Tay (w odróżnieniu od znacznie późniejszego silnika turbowentylatorowego RB.183 o tej samej nazwie montowanego do Gulfstreamów, Boeingów i Fokkerów). RB.44 to względnie prosta konstrukcja – Rolls-Royce Nene powiększony na zamówienie amerykańskiego producenta silników Pratt & Whitney. Choć ten ostatni wyprodukował ich ponad cztery tysiące pod nazwą J48, RB.44 nie zagrzał miejsca pod skrzydłami brytyjskich konstrukcji. Niemniej, zanim gotowy produkt oddano amerykanom, należało go przetestować w locie.
Brytyjski Vickers testował również Nene, wykorzystując swojego VC.1 Vikinga, ale nowy silnik wymagał nieco większego samolotu. Powyżej VC.1 w portfolio Vickersa stał Viscount – czterosilnikowy, turbośmigłowy samolot pasażerski, który, jak niektórzy szybko przypomną, służył również w polskim Locie. Viscount przeszedł bardzo długą ścieżkę rozwojową: pierwszy typ 630 przewoził raptem 32 pasażerów, ostatni – 810 – aż 75 osób. Piloci i pasażerowie wspominają tę maszynę jako bardzo wdzięczny i solidny sprzęt. W 1959 roku oblatano jeszcze większą wersję rozwojową Viscounta – typ 950 Vanguard o pojemności 139 pasażerów. Niestety ten ostatni mimo pomnożenia zalet poprzednika spotkał się z chłodnym przyjęciem na rynku, ginąc w zalewie panoszących się w tym czasie odrzutowców.
W zakładach Vickersa wzięto na warsztat drugi prototyp Viscounta – krótkiego, 32-miejscowego. Zamiast czterech turbośmigłowych silników Rolls-Royce Dart podwieszono dwa RB.44 Tay. Efekt końcowy wygląda podobnie do Nene Vikinga – proste skrzydło, dwa duże silniki pod-przed-za płatem. Przynajmniej oszczędzono mu kółka ogonowego.
Niestety nie odtajniono danych dotyczących osiągów Tay Viscounta. Po próbach w locie został on przekazany firmie Bolton Paul i zniknął z widoku publicznego. Jedyne, co wiadomo na pewno to fakt, że Vickers 663 Tay Viscount bił wczesne typy pasażerskich odrzutowców, takich jak de Havilland Comet jeśli chodzi o zwinność w locie i prędkość wznoszenia. Tay Viscount – zapomniany zwycięzca?