Grzybowiec i przyjaciele – Suchanow Dyskoplan

Jeszcze pod nosem chichoczę, ale już na tyle cicho, że mogę zabrać się za opisanie tego cudaka.

Bądźcie jednak ostrzeżeni: wygrzebanie czegoś o Suchanowie to historia niedoboru danych i meandrowania w radzieckiej propagandzie, więc czasami trudno odróżnić fakty od fiktów, a sam nie mam póki co dostępu do źródeł książkowych, bo potwierdzić cokolwiek.

Jego widok bawi mnie niezależnie od kąta.

Tak, czy inaczej, ów statek powietrzny podwieszony jest pod dachem hangaru w Centralnym Muzeum Sił Lotniczych Federacji Rosyjskiej w Monino (Moninie? Moninu?). Pochodzi z 1950 roku (inne źródła sugerują 1958) i powstał w celu zbadania zdolności lotnych płata o okrągłym obrysie. Zachodnia prasa twierdziła, że szybowiec-grzybowiec prowadził się pewnie i przewidywalnie mimo stosunkowo niewielkiej rozpiętości wynoszącej 3,5 metra (powierzchnia płata 10m2). Długości nie podano, ale wydaje się być większa niż rozpiętość, znamy za to masę – maksymalnie 250 kilogramów. Dyskoplan miał osiągać przelotowo 130 km/h.

Suchanow zbudował trzy różne wersje Dyskoplana, z czego jeszcze jedna również jest w Monino. Wygląda nieco poważniej:

Artykuł w zachodniej prasie.

Po co taka zabawka? Cóż, w czasie Zimnej Wojny każdy szalony pomysł mógł okazać się nową superbronią, za ZSRR bardzo lubiło takie. Suchanow cieszył się długą i owocną karierą inżyniera i do jego portfolio należały między innymi wysiłki włożone w Kolceplana, samolot o płacie pierścieniowym, czy późniejsze, dosłownie kosmiczne plany.

Kolceplan z 1936 roku.

W 1979 roku jego zespół pokazał dość ciekawy projekt, który miał posłużyć kosmonautom do ewakuacji z orbity. Nazwana Kosmicznym Szybowcem maszyna miałaby oddzielać się od stacji kosmicznej w specjalnym, cylindrycznym pojemniku (na zdjęciu pod szybowcem) i deorbitować, korzystając z niego jako z osłony termicznej, a docierając do gęstszych partii atmosfery pozbyć się kapsuły, rozwinąć składane skrzydła i szybować do lądowania. Ciekawa koncepcja, do tego wygląda na całkiem wykonalną i względnie tanią, o ile ten zbiornik wytrzymałby wejście w atmosferę i leciałby w przewidywalny sposób. Szkoda byłoby wejść w atmosferę, ale postradać kosmonautę przez nadmierne przeciążenia.

Plany dotyczące projektów Suchanowa były chyba dość szeroko zakrojone, ale ostatecznie niewiele z nich wyszło. Trochę szkoda, ten poniższy wygląda bardzo zachęcająco, nawet jeśli to tylko wymysł rysownika na okładkę…

Zasilanie atomowe, napęd antygrawitacyjny. Takiego science-fiction ZSRR nie wyprodukował. A przynajmniej oficjalnie się nie przyznał…
Tagi:
Kategorie: